„Wy tam na Śląsku macie tak blisko tereny takie, te byłoby nawet dziwne, gdybyście na nartach nie jeździli” takie mniej więcej głosy padały w rozmowach na tematy narciarskie z narciarzami zamieszkującymi województwa centralne i zachodnie.
I w tych słowach dużo prawdy, bo istotne od najbliższego punktu wypadowego w góry dzieli naz z Katowic zaledwie 56 km. koleją tę przestrzeń (jaką w normalnych warunkach powinno się przebyć w ciągu jednej godziny). Tym najbliższym punktom wypadowym, jak zapewne wszyscy Czytelnicy się domyślają, jest Bielsko, skąd w ciągu dwóch godzin dostać się można kilkoma drogami na najpopularniejszy szczyt beskidzki Klimczok i na sąsiednie góry m. in: Magórkę, Trzy Kopce, Błatną, Skrzyczne oraz na dalsze, ale w ciągu jednego dna osiągalne szczyty Salmopola, Malinowskiej Skały i Baraniej Góry.
Klimczok, jeśli idzie o frekwencję turystów i narciarzy, można porównać chyba tylko z Kasprowym. Tyle setek par nart każdej niedzieli znaczy swoje ślady na trasach zjazdowych z KIimczoka w kierunku Bielska, Szczyrku, Bystrej jest najlepszą miarą popularność, tej góry.
Już od najwcześniejszych godzin porannych ciągnie od strony Cygańskiego Lasu (dokąd dojeżdża się z masła najdroższym w Polsce tramwajem) nieprzerwany, z początku rozkrzyczany, a w miarę zwiększania się stromości stoku bardziej milczący, sznur ludzkich postaci. Idą, idą bez przerwy starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, biedni i bogaci (co łatwo poznać przede wszystkim po wyekwipowaniu, które u biedaków jest czasem tak nędzne, że aż budzi litość), mistrzowie i patałachy, Żydzi i nie Żydzi, Polacy i nie Polacy, cepry i górale, jednym słowem przedstawiciele wszystkich warstw, stanów i zawodów. A wszyscy się spieszą! Jedni idą ze snobizmem gwoli wyżycia się, jeszcze inni dla towarzystwa.
W całym tym pochodzie w górę jedno jest bardzo dziwne: pośpiech! Jeden pcha się przez drugiego i to w najwęższych i najbardziej stromych odcinkach trasy, jeden drugiemu depce po nartach, albo wywija pod nosem grotem kijka Nie wiadomo, co tych ludzi tak gna w górę. Czy chęć „zwycięstwa” , czy zamiar zjedzenia w schronisku przed innym obiadu. czy brak czasu?
nag
napis
wstawiłem blok powyżej
tekstQuisque id lectus vitae tortor ultrices lobortis. Aenean purus nibh, rhoncus sed arcu at, sagittis ullamcorper purus. Sed eu velit elementum, accumsan nunc nec, bibendum tellus. Ut mollis malesuada est, at gravida odio feugiat non. Morbi eget tincidunt erat. Sed neque enim, hendrerit eu neque id, bibendum ornare felis. Ut placerat enim odio, sit amet sollicitudin tortor feugiat ut. Aenean sit amet mi lacus.tekstQuisque id lectus vitae tortor ultrices lobortis. Aenean purus nibh, rhoncus sed arcu at, sagittis ullamcorper purus. Sed eu velit elementum, accumsan nunc nec, bibendum tellus. Ut mollis malesuada est, at gravida odio feugiat non. Morbi eget tincidunt erat. Sed neque enim, hendrerit eu neque id, bibendum ornare felis. Ut placerat enim odio, sit amet sollicitudin tortor feugiat ut. Aenean sit amet mi lacus.unc nec, bibendum tellus. Ut mollis malesuada est, at gravida odio feugiat non. Morbi eget tincidunt erat. Sed neque enim, hendrerit eu neque id, bibendum ornare felis. Ut placerat enim odio, sit amet sollicitudin tortor feugiat ut. Aenean sit amet mi lacus.
malwersanci
tekstQuisque id lectus vitae tortor ultrices lobortis. Aenean purus nibh, rhoncus sed arcu at, sagittis ullamcorper purus. Sed eu velit elementum, accumsan nunc nec, bibendum tellus. Ut mollis malesuada est, at gravida odio feugiat non. Morbi eget tincidunt erat. Sed neque enim, hendrerit eu neque id, bibendum ornare felis. Ut placerat enim odio, sit amet sollicitudin tortor feugiat ut. Aenean sit amet mi lacus.tekstQuisque id lectus vitae tortor ultrices lobortis. Aenean purus nibh, rhoncus sed arcu at, sagittis ullamcorper purus. Sed eu velit elementum, accumsan nunc nec, bibendum tellus. Ut mollis malesuada est, at gravida odio feugiat non. Morbi eget tincidunt erat. Sed neque enim, hendrerit eu neque id, bibendum ornare felis. Ut placerat enim odio, sit amet sollicitudin tortor feugiat ut. Aenean sit amet mi lacus.unc nec, bibendum tellus. Ut mollis malesuada est, at gravida odio feugiat non. Morbi eget tincidunt erat. Sed neque enim, hendrerit eu neque id, bibendum ornare felis. Ut placerat enim odio, sit amet sollicitudin tortor feugiat ut. Aenean sit amet mi lacus.
nagł
unc nec, bibendum tellus. Ut mollis malesuada est, at gravida odio feugiat non. Morbi eget tincidunt erat. Sed neque enim, hendrerit eu neque id, bibendum ornare felis. Ut placerat enim odio, sit amet sollicitudin tortor feugiat ut. Aenean sit amet mi lacus.
Quisque id lectus vitae tortor ultrices lobortis. Aenean purus nibh, rhoncus sed arcu at, sagittis ullamcorper purus. Sed eu velit elementum, accumsan nunc nec, bibendum tellus. Ut mollis malesuada est, at gravida odio feugiat non. Morbi eget tincidunt erat. Sed neque enim, hendrerit eu neque id, bibendum ornare felis. Ut placerat enim odio, sit amet sollicitudin tortor feugiat ut. Aenean sit amet mi lacus
Narciarstwo Polskie : roczników Polskiego Towarzystwa Narciarskiego tom 2. 1927
Przez długi czas byłem przekonany, że narty, inaczej nazywane „ski” , służą jedynie do rebusów obrazkowych; trudno bowiem było spotkać rebus w starym „ Tygodniku Ilustrowanym, w którym by nie namalowano dwóch zadzierżystych deszczułek, a to znaczyło „ski“ w jakimś złożonym wyrazie. Mógł to nawet odgadnąć największy nawet bęcwał, tak i z dziada, pradziada.
Okazało się jednak z czasem, że ludzie na tem jeżdżą, co dowodzi, że nawet Eskimosi, wujowie renifera i krewni foki, też coś dowcipnego wymyślą.
Teraz, kiedy wszyscy czytamy Jacka Londona, wiemy, że bez nart daleko nie ujedzie w tych miłych krajach, gdzie czasem człowiek zjada zaprzęgowego psa, a czasem pies człowieka, jak się zdarzy i na co kto ma ochotę. Jest to tam sprzęt szanowany i wielce pożyteczny, do nas zaś dostał się zapewne jako sprzęt wesoły i bardzo zabawny.
W początku był dziwowiskiem, teraz zaś, jak wiadomo, jest używanym nagminnie
i wielce lubionym, i o dziwo! Wśród wielu narodów, które się rozlubowały w narciarskim sporcie, Polacy okazują zdolności zgoła nie powszednie. Nigdy od nikogo nie zdołaliśmy się nauczyć sztuk trudnych – wstrzemięźliwości, oszczędności, praworządności i t. p. – w sztukach jednak śmiałych, grożących skręceniem karku, nikt nigdy nie miał uczniów zdolniejszych.
Nie myśmy wymyślili wódkę, ale jak nam tylko pokazano, jak się ją robi, niech kto teraz potrafi zrobić lepszą. Kto inny wymyślił Żydów, a kto ma pierwszą klasę w tym interesie? Nam trzeba tylko pokazać. Wszyscy ludzie na świecie jeżdżą po morzu na okrętach, — a my ? — My tylko konno, panowie bracia, żeby Szwed nie myślał, „że się morzem od nas oddzielił“.
Pokazano nam narty; Polak spojrzał, uśmiechnął się i zaczął tak jeździć, jakby całe życie jadł krajany w kostki szpik reniferowy.
Otóż bo w nas siedzą niesłychane w ty m kierunku zdolności: połowa z pośród nas ślizga się przez życie, a druga połowa skacze na łeb,
na szyję z wysokiej skoczni, co z pierwszej połowy czyni doskonały materjał do biegów płaskich, z drugiej skoczków znamienitych.
Wziąć byle starego wyjadacza, co w życiu swojem nart nie widział, przy czepić mu je do pedałów i puścić na śnieg, — a ujrzysz, bracie Polaku , że ci będzie śmigał lekko i zgrabnie i nie zawadzi ani o kamień, ani o kryminał. Inny skoczy w śnieg, jak największy rekordzista narciarski świata tak, że prokurator to tylko mowę traci na chwilę , a ten dalej już bieży, wśród pokrzyków i poklasków .
Tacy to zdolni są pośród nas ludzie.
Ci jednak marnują swoje przyrodzone zdolności i nigdy na prawdziwych nartach nie jeżdżą. Narciarze bez przenośni są to ludzie sprawiedliwi, chociaż manjacy. Kiedy na takiego przyjdzie czas ruji, właściwiej mówiąc, sportowy okres, pełen wichrów i śniegów , taki to ci się w tedy wyrzeka i żony i kochanki i dziatek miłych i ciepłego łoża, śnieg m u uderza na mózg, tak, że go szaleństw o chwyta: oto się martwi, że śniegu niema na szafie, skąd by można zrobić skok próbny; tyle jest innych zmartwień na świecie, taki jednak martw i się na przykład tem , że śnieg jest „ lepki“ , albo „porowaty “ — djabli zresztą wiedzą jaki? Jadłby taki biały niedźwiedź, taki pingwin jeden, taki zimorodek, tak i Eskimos, ten śnieg garściami; gdyby mógł toby z nartami na nogach spał i wszystko inne by robił, tylko , że to niewygodnie i ludzie nie pojęliby piękna tego szaleństwa.
Rozumiem jeszcze jako tako warjatów męskiego rodzaju ; taki musi wytrząść z siebie wszystkie łajdactwa i musi pozwolić wyparować na zimowym wietrze tej całej propinacji, którą wypił; cóż jednak niewiasta, albo zgoła panna niewinna i słodka, m a z siebie wytrząsać?
A jednak patrzcie: porcięta biedactw o przywdzieje, na nożęta buciska wkłada tak straszliwe, że co porządniejszy i smuklejszy słoń by tego nie włożył, koniecznie bardzo kolorowym szalikiem owinie łabędzią szyję, narty czemś paskudnem długo smaruje i w reszcie wyjeżdża na śnieg i wałęsa się długo, sina z mrozu i taka kolorowa na gębie, jako i jej szalik. Hu ! hu! nie mogę patrzeć bez żałości.
A czasem to tylko fiknie i jak śmieszny owad, długiemi odnóżami nart wywija … Słodki to jednak musi być upadek na śnieżystej bieli i jedyny upadek, z którego się i panienka nie winna w niezmienionym podnosi stanie.
Musi to być jakiś czar i jakieś u pojenie w tej jeździe, w której człowiek powiada wiatrowi : „goń mnie, jeśli zdołasz!“. A wiatr, jak głupi pies goni z wywalonym ozorem nie wiadomo po co? Piękna to
musi być jazda, w której człowiek łamie opór śniegu i wichru, czasem zaś łamie nogę i trzy żebra. A narciarz bieży i gubi przestrzeń i binokle, sieje poza sobą brylanty śniegu, czasem zaś sieje zdrowe
zęby. W tedy w Zakopanem krąży pogłoska, że znaleziono w reszcie w Tatrach ząb jaskiniowego niedźwiedzia.
A to tylko dzielna i rosła dziewoja wykopyrtnęła się na jodłowym pniaku .
Narciarstw o jest to zresztą najmoralniejszy ze sportów ; , w każdym inny m to się zawsze jakaś zdarzy awantura, a z narciarstwem to jest tak: na śniegu nijako, bo i zimno i ślad zostaje na śniegu, a potem
to człowiek przez pół dnia odmarza, a jak odmarznie, to leży jak kłoda.
Nie należy nawet próbować… Lepiej już sobie u lepić bałwan a ze śniegu i do niego stroić koperczaki, na zimno.
Ma m dla tych zimowych szaleńców wiele podziw u, chociaż nie znoszą oni lata, na wiosnę wyją z wściekłości, a w jesień i zadzierają głowy , patrzą, czy już śnieg pada? Nigdy w prawdzie największego przyjaciela nie mogę rozpoznać, kiedy jest w „bojowym rynsztunku “ , bo taki ma na gębie ślizgawkę od mrozu, brwi i rzęsy zmienione w śnieżystą szczotkę, cały jest okutany, a do tego wita się — • też zimno.
Czemu ? Bo ja idę, starym ludzkim zwyczajem , na własnych nogach, a on — ha ! — on ma narty !
To też tej zimy złamię sobie w Zakopanem lewą rękę, każę sobie wyrwać siedem zdrowych zębów , podmaluję czemś czarnem prawe oko i będę stał trzy godziny na mrozie, aby posinieć i żeby mi mózg
zamarzł w bryłę lodu. W tedy wszyscy spojrzą na m nie z podziwem i szepną: Jaki to wspaniały narciarz! Ach , i jak i przystojny!
Bo bez podsiniaczonego oka… Pożal się Boże!
Dajcie mi więc narty! Niech pada śnieg! A ty burzo — grzmij!
Wy tam na Śląsku macie tak blisko tereny takie, te byłoby nawet dziwne, gdybyście na nartach nie jeździli” takie mniej więcej głosy padały w rozmowach na tematy narciarskie z narciarzami zamieszkującymi województwa centralne i zachodnie.
I w tych słowach dużo prawdy, bo istotne od najbliższego punktu wypadowego w góry dzieli naz z Katowic zaledwie 56 km. koleją tę przestrzeń (jaką w normalnych warunkach powinno się przebyć w ciągu jednej godziny). Tym najbliższym punktom wypadowym, jak zapewne wszyscy Czytelnicy się domyślają, jest Bielsko, skąd w ciągu dwóch godzin dostać się można kilkoma drogami na najpopularniejszy szczyt beskidzki Klimczok i na sąsiednie góry m. in: Magórkę, Trzy Kopce, Błatną, Skrzyczne oraz na dalsze, ale w ciągu jednego dna osiągalne szczyty Salmopola, Malinowskiej Skały i Baraniej Góry.
Klimczok, jeśli idzie o frekwencję turystów i narciarzy, można porównać chyba tylko z Kasprowym. Tyle setek par nart każdej niedzieli znaczy swoje ślady na trasach zjazdowych z KIimczoka w kierunku Bielska, Szczyrku, Bystrej jest najlepszą miarą popularność, tej góry.
Już od najwcześniejszych godzin porannych ciągnie od strony Cygańskiego Lasu (dokąd dojeżdża się z masła najdroższym w Polsce tramwajem) nieprzerwany, z początku rozkrzyczany, a w miarę zwiększania się stromości stoku bardziej milczący, sznur ludzkich postaci. Idą, idą bez przerwy starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, biedni i bogaci (co łatwo poznać przede wszystkim po wyekwipowaniu, które u biedaków jest czasem tak nędzne, że aż budzi litość), mistrzowie i patałachy, Żydzi i nie Żydzi, Polacy i nie Polacy, cepry i górale, jednym słowem przedstawiciele wszystkich warstw, stanów i zawodów. A wszyscy się spieszą! Jedni idą ze snobizmem gwoli wyżycia się, jeszcze inni dla towarzystwa.
W całym tym pochodzie w górę jedno jest bardzo dziwne: pośpiech! Jeden pcha się przez drugiego i to w najwęższych i najbardziej stromych odcinkach trasy, jeden drugiemu depce po nartach, albo wywija pod nosem grotem kijka Nie wiadomo, co tych ludzi tak gna w górę. Czy chęć „zwycięstwa” , czy zamiar zjedzenia w schronisku przed innym obiadu. czy brak czasu?
A to tylko dzielna i rosła dziewoja wykopyrtnęła się na jodłowym pniaku .
Narciarstw o jest to zresztą najmoralniejszy ze sportów ; , w każdym inny m to się zawsze jakaś zdarzy awantura, a z narciarstwem to jest tak: na śniegu nijako, bo i zimno i ślad zostaje na śniegu, a potem
to człowiek przez pół dnia odmarza, a jak odmarznie, to leży jak kłoda.
Nie należy nawet próbować… Lepiej już sobie u lepić bałwan a ze śniegu i do niego stroić koperczaki, na zimno.
Ma m dla tych zimowych szaleńców wiele podziw u, chociaż nie znoszą oni lata, na wiosnę wyją z wściekłości, a w jesień i zadzierają głowy , patrzą, czy już śnieg pada? Nigdy w prawdzie największego przyjaciela nie mogę rozpoznać, kiedy jest w „bojowym rynsztunku “ , bo taki ma na gębie ślizgawkę od mrozu, brwi i rzęsy zmienione w śnieżystą szczotkę, cały jest okutany, a do tego wita się — • też zimno.
Czemu ? Bo ja idę, starym ludzkim zwyczajem , na własnych nogach, a on — ha ! — on ma narty !
To też tej zimy złamię sobie w Zakopanem lewą rękę, każę sobie wyrwać siedem zdrowych zębów , podmaluję czemś czarnem prawe oko i będę stał trzy godziny na mrozie, aby posinieć i żeby mi mózg
zamarzł w bryłę lodu. W tedy wszyscy spojrzą na m nie z podziwem i szepną: Jaki to wspaniały narciarz! Ach , i jak i przystojny!
Bo bez podsiniaczonego oka… Pożal się Boże!
Dajcie mi więc narty! Niech pada śnieg! A ty burzo — grzmij!
Awesome Feature
New Feature
Sed aliquam vulputate magna, in tempor lorem ornare id. Fusce mollis, magna non vestibulum pharetra, lacus nibh pellentesque augue, in tincidunt orci turpis sed odio.
Awesome Feature
Exciting Feature
Sed aliquam vulputate magna, in tempor lorem ornare id. Fusce mollis, magna non vestibulum pharetra, lacus nibh pellentesque augue, in tincidunt orci turpis sed odio.
Awesome Feature
Brilliant Feature
Sed aliquam vulputate magna, in tempor lorem ornare id. Fusce mollis, magna non vestibulum pharetra, lacus nibh pellentesque augue, in tincidunt orci turpis sed odio.
tresc
ytrsc pvb tta pppa
tres
Brzeg z błękitnym morzem
Eleanor Harris (Amerykanka, 1901-1942)
- Kije nordic walking One Way Team 16 Mag369,00 zł
nag 1
Jednocześnie rosyjska armia cały czas naciskana jest przez Ukraińców na zachód od Dniepru, gdzie porzuca kolejne miejscowości. Cofa się jednak powoli, nie przypomina to panicznej ucieczki spod Charkowa. W Moskwie rośnie irytacja na prezydenta, który w lutym chciał w trzy dni wygrać wojnę z Ukraińcami.
Ukraińska ofensywa zamieniła się w serię starć wokół miejscowości bronionych przez Rosjan. Poza tymi umocnionymi punktami oporu prawdopodobnie nikogo nie ma, przynajmniej na razie. Z terenów okupowanych informują bowiem o ucieczce policjantów, kolaborantów oraz wojska.
nagłówek
Historycy sportu dysponują wiarygodnymi dowodami ,że narty jako środek transportu były znane już 4000 lat temu. Pochodzą one z Azji Środkowej (rejon Ałtaju).
Rozpowszechniły się na inne obszary kuli ziemskiej za sprawą plemion koczowniczych przemieszczających się na wschód, w kierunku Mandżurii Cieśniny Beringa i Ameryki Północnej…
nagłówek
Historycy sportu dysponują wiarygodnymi dowodami ,że narty jako środek transportu były znane już 4000 lat temu. Pochodzą one z Azji Środkowej (rejon Ałtaju), skąd rozpowszechniły się na inne obszary kuli ziemskiej za sprawą plemion koczowniczych przemieszczających się na wschód, w kierunku Mandżurii Cieśniny Beringa i Ameryki Północnej…